czwartek, 9 kwietnia 2015

32. Nowa... znajomość?

- Teraz! Sto pompek!! – krzyknął… prowadzący rozgrzewki.
- On… ma… jakieś… upodobania… do… liczby… sto… - westchnęła Kornelia między ćwiczeniami.
Jack uśmiechnął się słabo, a ćwiczący obok Alex zrobił „ciii” i oczywiście to usłyszał… prowadzący i wrzasnął.
- Rozumiem, że ktoś tu chce zrobić sto okrążeń wokół tamtego boiska?!
- Widzisz? – zapytała Kolik do Jack’a.
- I ktoś chce dołączyć do szeregowego Alex’a? I tym kimś jest szeregowa Kornelia – zawołał prowadzący.
- Ależ… proszę pana… - zaczęła pingwinka.
- Żadne ‘proszę pana’!! – wydarł się pingwin. – Nie przerywać, gdy przełożony mówi! – zawołał. Kolik się już nie odzywała tylko kontynuowała ćwiczenie. – Jeszcze jedno wcięcie i będziecie biegać! – zawołał, bez odpowiedzi. – Zrozumiano?! – bez odpowiedzi. – Pytam się czy zrozumiano!? Odpowiadaj jak przełożony pyta!
- Tak jest, szefie!! – zawołała Kolik, podskoczywszy i stanąwszy na baczność.
- Fajnie! – oznajmił pingwin i kontynuował rozgrzewkę.
*             *             *
- Nie obchodzi mnie, że masz lek wysokości! – do Teodora dobiegł głos z dołu. – Musisz po prostu przejść po tej linie! W rzeczywistości gałęzie są trochę szersze, ale nie szkodzi zaczynać trudniej!
Rozgrzewkę u Szeregowego prowadziła Natalia, z jakimś wyższym stopniem, dzięki czemu była prowadząca.
Fan słodko-rożców nadal stał jak wryty, więc poszła Kate – druga i ostatnia fanka kucyków. W czasie gdy Kate przebiegła po linie Młody stał przyklejony do drzewa, bo w końcu może spaść nawet gdy jest przyczepiony.
- Szeregowy idziesz, czy nie?! – zapytała Natalia, gdy już wszyscy przeszli.
- Nie… - szepnął pingwinek i energicznie pokręcił główką.
- Dobra… złaź… - westchnęła, a Szeregowy powoli wrócił w stronę drabiny.
Do Natalii podeszła Kate i szepnęła jej coś na ucho. Przełożona spojrzała na nią z powątpiewaniem i zawołała.
- Szeregowy! – młody się odwrócił. – Jak przejdziesz, to dostaniesz ten nowy magazyn o… słodko-rożcach…
Daniel z wielkim uśmiechem spojrzał ku instruktorce i pognał w stronę liny. Nie patrząc w duł przeszedł po linie i po chwili był z powrotem na ziemi.
- No… Szeregowa obiecała gazetę… - odparła i poszła w stronę budynku zostawiając teraz już przerażonego Teodora, że przeszedł i złą Kate.
- Ja zaproponowałam tylko, a ona powiedziała, że da – tłumaczyła się pingwinka.
- Co?! Zostałem oszukany i dałem przejść sobie i mym lękom przez linę zawieszoną tysiąc metrów nad ziemią… - zaczął jęczeć Szeregowy. – Mogłem zginąć…
- Yy… - jęknęła Kate. – Właściwie to ja mam ten nowy numer.
- Naprawdę? – zapytał z wielkim uśmiechem Teodor.
Kate się uśmiechnęła potakująco i poszli za Natalią.
*             *             *
- O Kornelia… - powiedziała Abana, gdy tamta weszła do pokoju.
Oprócz Abany w pokoju była jeszcze Eva, Sabrina i Anna. Na chwilę ucichły, a gdy Kolik wskoczyła na swoje łóżko i zaczęła czytać jakąś książkę, one ponownie zaczęły gadać.
- I w tedy on powiedział, że nic do niej nie ma – oznajmiła Eva i wszystkie zaczęły chichotać.
- John też ostatnio mi to mówił, ale wiadomo, że nasz związek nie potrwa długo – poskarżyła się Sabrina. – Chyba sama z nim zerwę…
- Ja już dawno bym to na twoim miejscu zrobiła – dodała Anna.
- Wszyscy widzą jak on z nią flirtuje – dodała Abana.
- No, to nie ma przyszłości –podsumowała Sabrina.
- Hej, Kornelio, a może poplotkujesz z nami – zaproponowała Abana.
Czyżby Abana chce się pogodzić? – pomyślała Kolik.
- E… a nie będę wam przeszkadzać? – zapytała z powątpiewaniem.
- Oczywiście, że nie, skarbie – powiedziała Eva.
- A. Dobra… tylko uprzedzam, że prawie nikogo tu nie znam… - odparła Kornelia z lekkim uśmiechem.
- Nic nie szkodzi – odparła z uśmiechem Anna. – Ty nie znasz nas, a my cię. Wymienimy się informacjami.
- Chyba mogłabym na to przystać – powiedziała z krzywym uśmiechem Kolik.
- Skąd jesteś? – zapytała Eva.
- Jestem z Mada… - zaczęła dziewczyna, ale przypomniała sobie, że przecież nie będzie mówić na prawo i lewo, że była lemurem. – Z Manchattanu… Wiecie, Nowy Jork.
- A… tak, piękne miasto… - rozmarzyła się Abana.
- Przyjechałaś z… - zachęciła ją do wypowiedzi Sabrina.
- Z… Kowalskim, Rico, Skipperem i Teodorem…
- No i przez Rico tak niefartownie rozpoczęłyśmy znajomość – powiedziała Abana takim głosem jakby chciała powiedzieć przepraszam… do małego dziecka…
- O! Rico to kuzyn Jack’a z naszej grupy? Co nie? – zapytała Anna.
- Tak, jest słodki – powiedziała Eva. – Sam, ale jakoś chyba nie chce nawiązywać znajomości…
- Nie, chyba po prostu go za mało znacie – odparła Kolik.
Przyjaciółeczki spojrzały na nią z dziwnym uśmieszkiem.
- Tak? – zapytała Abana.
- No… wiesz, jak siedzicie i chodzicie ciągle razem i tylko się rozglądacie to mało prawdopodobne, że się poznacie – odparła Kornelia.
- No, a propos siedzenia… - zaczęła Sabrina. – może byś siedziała z nami na posiłkach?
- Nie… - odparła Kolik. – Chyba zostanę, tam gdzie jestem… - powiedziała.
Dla Korneli ta cała rozmowa była dziwna… Właściwie nie miała przyjaciółek, oprócz Marlenki i nie wiedziała czy to jakiś podstęp… Z jednej strony chciała się z kimś zaprzyjaźnić… z kimś swojej płci, a z drugiej jednak nie chciała im wszystkiego mówić… W sumie nie wiedziała co ma robić…
- Szkoda… - mruknęła Anna. – Ale zastanów się jeszcze.
- Dobra… - odparła Kornelia i wstała. – Wiecie… Miałam pomóc jeszcze Kowalskiemu, więc muszę iść…
- Dobrze, dobrze, kochana – powiedziała Anna.
- O mam superaśny pomysł! – zawołała Eva. – Dziś jest impreza integracyjna, przyjdź już tu na dziewiętnastą! Przygotujemy się i będziemy gwiazdami!
- Hehe.. – zaśmiała się nerwowo Kornelia. –Jasne…
Pingwinka opuściła pokuj i poszła w stronę auli – była tam czytelnia. Nie miała za miłych wspomnień z imprez…
*             *             *
- Wybacz, Peter, ale muszę ci powiedzieć, że nie ogarniasz – powiedział Kowalski.
- Nie, raczej to ty – zaprzeczył Peter.
- Ale zrozum, że bez tamtego silnika się nie uda – wyjaśnił naukowiec.
- Właśnie, ze się uda – wystarczą baterie AA. Ze sto paluszków… - odparł drugi naukowiec.
Pierwotnie mówili szeptem, bo to w końcu biblioteka, ale teraz zaczęli krzyczeć.
- Bez! – zawołał Peter.
- Z! – Zawołał Kowalski.
- Bez!
- Z!
- Bez!
- Z!
- Spokojnie chłopcy – wtrąciła Kolik, która akurat przyszła.
- Nie! – krzyknęli oboje i wszyscy, którzy byli w pomieszczeniu zrobili „ciii!”.
- ej no, słuchajcie – zaczęła ponownie mówić Kornelia. – Chociaż w porównaniu do was dwóch, można powiedzieć, że jestem głupia, to z wiedzą jaką posiadam i podsumowując wszystko, to wiem, ze baterie nie starczą…
- Nie jesteś głupia – zaprzeczył Kowalski. – I dzięki, Kolik… - odwrócił się do Petera. – A nie mówiłem?!
- Ciiii! – usłyszał za sobą.
- No dobra… - mruknął.
- Ej dobra… - zgodził się Peter. – Po co tu przyszłaś?
- Chciałam… Znaczy.. Kowalski jeszcze się do końca nie nauczył czytać… - odparła.
- Tak, ale co powiesz, żeby jutro przyjąć lekcje? – zaproponował naukowiec. – Teraz próbujemy zrobić…
- Duochnoniszny miotacz świeżością 3009 – dokończył za niego Peter. – Robi, że…
- Taa… Wiem co robi… - westchnęła. – Dobra, kłóćcie się dalej, a ja idę… Nie wiem… Sprawdzę co robi szef, albo Teodor… albo Jack…
- Szeregowy jest po drugiej stronie biblioteki i czyta magazyn o słodko-rożcach – powiedział Kowalski.
- A Jack z Rico są na Sali treningowej – dodał Peter.
- Dzięki… - mruknęła Kornelia i poszła ku wyjściu. W związku z tym, że patrzyła na podłogę zderzyła się z jakąś pingwinką.
- Przepraszam… - powiedziała Kolik.
- Nic nie szkodzi –odparła tamta. – O hej, jestem Luna.
- Kolik… Znaczy Kornelia – przywitała się.
- To przeciw tobie jest Abana i jej spółka? – zapytała Luna.
- Nie… już… chyba… ale dzięki za szczerość… - odparła.
- Aha… miło nie być jedyną… samotną osobą – powiedziała sarkastycznie.
- Ja nie jestem sama… - zaprzeczyła Kolik. – Przyjechałam z…
- Tak się mówi – powiedziała nieco ze śmiechem Luna i dodała – w moich stronach…

1 komentarz:

  1. Droga Julianno miło mi oznajmić, że nominowałam Cię do LBA (:
    http://fantastyka-raja-kalpana.blogspot.com/2015/04/lba.html?m=1
    PMDIW życzę
    Nocna Łowczyni

    OdpowiedzUsuń