poniedziałek, 9 lutego 2015

10. Słyszysz świerszcze?

- Cześć! -  zawołała wesoło Kolik, a Kowalski aż podskoczył.
- Cześć - powiedział z bardzo szybkim pulsem - Kobieto, czy ja ci coś kiedy zrobiłem?
- Właściwie to tak, ale nie po to tu przychodzę... - zaczęła - I nie chciałam cię przestraszyć... dodała.
- Ciekawe... - odparł i się zmyślił.
Kolik dosiadła się do niego. Popatrzyła się przez chwile w jakiś punkt po drugiej stronie jeziora. Popatrzyła się przez chwilę na niego i zapytała.
- Czy coś się stało?
Naukowiec uśmiechnął się pod nosem(?) i zaczął zbierać myśli. W końcu rzekł.
- Teoretycznie... Można by to nazwać czymś na kształt... ee.. zamknięcie się w sobie... Nie umiem tego jaśniej wytłumaczyć... - zamyślił się. - Rozumiesz coś?
- Mniej więcej... - odparła zamyślona, a naukowiec się zaśmiał.
- Taa... - dodał.
Kolik uśmiechnęła się i powiedziała - Wiesz... nie znałam cię od tej strony...
Kowalski spoważniał i zapytał - Jak to od tej? - Pingwinica zachichotała.
- No od tej: 'na służbie' jesteś taki.. Oficjalny, bardzo skupiony i poważny... - odparła.
- Tak... staram się być... wyluzowany... ale mi coś nie wychodzi... - uśmiechnął się, patrząc w dal.
- Wiesz... - zaczęła zdenerwowana - Ja... naukowiec spojrzał w jej stronę, a ona przełknęła ślinę MÓWIĆ TERAZ CZY LEPIEJ POCZEKAĆ? - myślała.
- Czy coś się stało? - zapytał Kowalski.
- Ja... ee... nie... znaczy tak... ale... - jąkała się - Lubisz niespodzianki? - zapytała niespodziewanie.
- Tak... aczkolwiek nie miewam ich za często...
- No to poczekaj... - odparła. Kowalski uśmiechnął się. FAJNA MI NIESPODZIANKA... NAKRZYCZY NA MNIE JAK NIC...- pomyślała, ale wymusiła uśmiech na dziobie.
Jeszcze przez jakiś czas siedzieli, rozmawiali i śmiali się. Nagle Kolik ucichła, na jej dziobie pojawił się wielki uśmiech.
- Słyszysz to? - zapytała, a Kowalski zrobił minę, która przypominała wielki znak zapytania. - świerszcze... - zamknęła oczy i wsłuchała się. - Na Madagaskarze było ich pełno i grały piękne melodie... że aż chce się tańczyć... - wstała i zaczęła wirować jak do walca angielskiego. Po kilku chwilach złapała Kowalskiego za skrzydło i próbowała go zachęcić do tańca.
- Ale ja nie umiem nogi mnie się strasznie plączą... - protestował.
- To bardzo proste, a poza tym nikt nie patrzy. - odparła i cicho zaczęła odliczać do trzech jako pomoc.
Tańczyli i przy okazji okazało się, że naukowiec był bardzo dobrym partnerem do tańca. Wyglądali jakby szykowali się na występy do 'tańca z gwiazdami'. Nagle Kolik stwierdziła, że świerszcze umilkły, ale Kowalskiemu to nie przeszkadzało - tańczył dalej, a Kolik wybuchła śmiechem. W końcu postanowił zakończyć taniec więc wykonał obrót partnerki. Kolik 'zawisła' w pozycji pół stojącej i przez chwilę tak stali, a ona patrzyła się na niego swoimi dużymi oczami.
- A jednak dobrze tańczysz... - powiedziała cicho.
Kowalski przez chwile przyswajał sobie cała tą sytuacje, aż powiedział tylko.
- Ty też...
- Kowalski? - zapytała Kolik ciągle w tej samej pozycji. - Chyba już powinniśmy iść...
- A! Tak, przepraszam... - odparł cicho i postawił pingwinice.
Przez chwilę stali w tej dość niezręcznej sytuacji, aż Kolik się odezwała.
- Wiesz, my naprawdę musimy już iść...
- Tak? Czemu? - zapytał.
- No, bo Skipper organizuje dziś spotkanie i wiesz... - odpowiedziała, a naukowiec od razu się zreflektował.
- Spotkanie?! Czemu nie powiedziałaś wcześniej? - zapytał.
- Mówiłam, ale ty... - zaczęła.
- Dobrze, już dobrze... - odparł trochę poddenerwowany.
- No to może zamiast tu gadać to byśmy już poszli? - zapytała robiąc oczka jak Szeregowy.
Kowalski nie odpowiedział, tylko zrobił swoją minę jak w sytuacjach gdy mu ktoś przeszkadza. Bez słowa udali się w stronę zoo, na zebranie...

1 komentarz:

  1. Salvē!
    Na odpowiedź Twoją pod poprzednim rozdziałem odpowiem później, bo... szlag z kolejnością! Gdy sytuacja nie wymaga, czytam jak mi się żywnie podoba.
    "Kobieto, czy ja ci coś kiedy zrobiłem?" po tym, jak Kolik jedynie się przywitała z Kowalskim - to było niezłe! Chociaż... ja też nie cierpię, kiedy mnie ktoś podchodzi z tyłu, aczkolwiek nie wiadomo, jak było w tym przypadku.
    ... uśmiechnął się pod nosem(?). Dlaczego tam znak zapytania? Literówka czy akt zamierzony?
    "Bo jeszcze się w sobie zamknę!" - hahax, to mi przyszło do głowy. Ja z samego hasła "zamknięcie się w sobie" rozumiem niewiele, haha. Do czego Kowalski dąży?
    I Kolik wyczuła, że Kowalski nie jest tu "poważny" etc jedynie po zamienieniu kilku słów?
    Taniec. Walc angielski. Kowalski i Kolik? Ja... kurde... żebyś widziała moją minę!
    Wiesz co, w porządku, niektórych rzeczy nie poprawiaj, ale wiesz, co w cudzysłowie musisz - żeby na ignorantkę nie wyjść, no wiesz. (;
    Ja wiem, o czym Kowalski myślał! Wiem, aha! Wiem!
    Mieszkam w Gniewie. Nie, nie, ale to tak epicko brzmi! Haha, epicko niczym Epica.
    Haha, wiesz, że ja lubię dywagacje, chociaż u Ciebie to i tak zbytnio nie ma, haha - biorąc pod uwagę, rzecz jasna, wyłącznie komentarz napisany przeze mnie jako pierwszy pod każdym rozdziałem.
    Oczka Szeregowego, hahaha....
    Wiesz, na początku trudno komentować mi było a teraz to już w ogóle, huehueh! (; Tylko nie mów, że Kowalski i Kolik będą ze sobą! ;p

    OdpowiedzUsuń