poniedziałek, 9 lutego 2015

8. ku radości króla

W królestwie lemurów...
Kolik i Rico zaczęli przygotowywać rzeczy potrzebne do karaoke. Julian się opalał, Mort bawił się z Romanem, a Maurice przyglądał pracy Kolik by ewentualnie naprawić sprzęt. Stanowisko pracy było już gotowe, ale Kolik ciągle poprawiała pióra na głowie, ostatnio urosły jej na tyle, że przypominały jako taką fryzurę.
- Rico, masz może jakąś gumkę? - zapytała w końcu, a psychopata wyjął z żołądka gumkę recepturkę - Dziękuję - odparła Kolik i związała pióra.
- Okej to od czego zaczynasz? - zapytał Maurice.
- No najpierw ten ekran - podniosła monitorek - trzeba przymocować do odtwarzacza płyt... - wykonała czynność - Teraz... to? - podniosła kilka kabelków - nie wiem gdzie to podłączyć... - powiedziała i usiadła na kamiennej podłodze.
- A może tu? - zapytał Rico i wskazał na odtwarzacz.
- Możliwe... - odparła nieco weselej Kolik i spróbowała wcisnąć wtyczkę, a gdy to zrobiła machnęła skrzydłem i... pękła bateria słoneczna. - Nie... - chlipnęła i podniosła baterię.
- Nie martw się... - pocieszył Rico, ale nie dokończył bo przerwała mu prawie rozpłakana Kolik.
- No ale to nie ty wszystko psujesz! - zawołała i spokojnie, drżącymi skrzydłami wzięła następną baterię.
- Może napijecie się koktajlu? - zapytał Maurice.
- Ja chętnie - odparł Rico, a Kolik zaprzeczyła ruchem głowy.
- A ja to spróbuję dokończyć - powiedziała.
Około półgodziny później...
- Nareszcie! - zawołała Kolik, która się nie odzywała przez ostatni czas.
Julian się zerwał z krzesła (siedział przy barze i pił koktajl), wsadził płytkę, bez żadnego "dziękuję".
- Wyginam śmiało ciało! Wyginam śmiało ciało! Dla mnie to?! - śpiewał monarcha.
- Mało! - zawołał wesoły Mort, a Maurice tylko przewrócił oczami.
Rico wypluł dwie pary nauszników - jedną sam założył, a drugie rzucił Kolik.
- Tak o wiele lepiej - powiedziała.
- Co?! - krzyknął Rico.
- Lepiej! - odkrzyknęła Kolik. Zdała sobie sprawę, że jak była lemurem to takie piosenki sprawiały, że chciałaby śpiewać i tańczyć, a tu nic, zero reakcji. - Genetyczne... - powiedziała do siebie.
- Co? - ponownie zapytał psychopata.
- Nic! - odkrzyknęła dziewczyna i razem udali się do bazy...

5 komentarzy:

  1. "Jej, co się takiego stało niezwykłego, że Julian radosny?" - hah, oczywiście nie tylko to sobie pomyślałam po przeczytaniu tytułu rozdziału. Dziwne myśli misłam. Po czym... "tak, przecież Julesław raduje się z powodu przyszłego karaoke". Duh! Lecz karaoke nie przyjdzie, mam taką nadzieję, hihihi.
    Ja tam się dziwię, jak to można plackiem na słońcu leżeć przez taki ogrom czasu. Zwariować można.
    Kolik związuje pióra? Patrz, do czego to doszło!
    Gumka recepturka - dlaczego ta nazwa brzmi niczym rodem zaczerpnięta z mózgu psychopaty? Hah.
    Ano, różnica jest - gdy ktoś psuje i chce zepsuć - i gdy ktoś psuje i nie chce zepsuć. Co do lemurów, wolę pierwszy typ! Ty, Rico coś musiał wiedzieć, haha.
    Koktajl? Mam banany i mam mleko oraz mikser! Yeah!! Tia, wiem, Julian by się ucieszył.
    A nie można popijać koktajlu co trochę? Kolik, ty...!! (;
    O ja, znowu to samo.
    Ciekawa jestem, czy istnieje jakaś mała rzecz, której Rico w jakiś sposób by nie mógł połknąć - by się bał i te sprawy. W końcu nieustraszony to on nie jest.
    To takie rzeczy są genetyczne?! Hah, nie, dobra, nic.
    Kurrde, czemu Julianowi udać się musiało? ... i żaden Savio do nich nie wpadł? Eeh, coś teraz jeszcze zaskoczenia nie ma u mnie. Mam jednakże nadzieję, że wkrótce się ono pojawi. (;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. • dziwne myśli miałam.
      Nie znoszę literówek!

      Usuń
    2. Myślę, że RIco miałby problem z połknięciem czegoś co jest znacznie większe od niego (w końcu szczęko-dziób pingwina ma jakieś granice..)
      "genetyczne", bo swego czasu to było ulubione słowo mojej koleżanki i śmiesznie brzmi xD
      julk

      Usuń
    3. [Nie odpisałam na wszystkie tematy zawarte w Twoim komentarzu, ale to z dwóch powodów:
      1. napisałaś nieco chaotycznie i nie w pełni ogarnęłam
      2. uznałam Twe słowa jako takie "OK" i już nie komentowałam...
      - to tak, żeby nie było - wyjaśniłam ]

      Usuń
    4. Znowu o tym barszczu mówią i się chyba prędko nie pozbędą tego dziadostwa!
      Chyba jego dziób granice ma, ale... jak on to wszystko pomieści? Przecież musiał chyba by być kilka razy większy. Nie ma co, ten kto to wymyślił, chwilowo stracił mózg. ;D Haha, piana, połysk, posłuch z KP. Słuchaj Drakkena, by mózgu mieeć o sto proceent mnieej...!! Czy jak tam to leciało.
      Czy ja wiem, czy śmiesznie...? Dla każdego śmiesznie brzmi co innego. (;
      Sim salabim w Kiepskich? O.o! Zresztą, tam się dziwne rzeczy dzieją. ;p "Panie, panie, nic z tego nie będzie, bo to jest grubymi nićmi szyta podpierducha." Matko jedyna!
      W porządku. Wiem, że piszę chaotycznie - ja mam to we krwi, stety bądź niestety.

      Usuń