czwartek, 19 lutego 2015

14. Pierwsza misja

Wieczorem w biurze zoo...
- Ja, Kowalski i Rico tworzymy to coś, czym tam wyślemy ten list... Kornelia i Szeregowy, przygotowujecie... Kowalski, wsparcie słowne. - zaczął Skipper.
- Właściwie to zgłoszenie o zagłuszanie ciszy nocnej. - odparł strateg.
- Tak, to coś. - rzekł szef. - Tylko uważajcie, Kornelio na pomysły młodego... Są zbyt różowe... - ostrzegł lider.
- A ja lubię różowy. - powiedziała przekornie Kolik.
- Moje pomysły nie są różowe lecz płyną prosto z serca... - wyjaśnił Teodor.
- Taa... nie różowe, tylko "z miłością"... No to do roboty drużyno! - zarządził Skipper.
Skipper, Kowalski i Rico stanęli przy komputerze, a reszta zajęła miejsce na parapecie. Przez okno dało się słychać muzykę z imprezy Juliana, ale zagłuszały je pomysły Kolik i Teodora.
- 'Droga pani...' - zaczął fan słodko-rożców.
- A może lepiej będzie 'Szanowny personelu zoo'? tak będzie bardziej oficjalnie. - zaproponowała Kornelia.
- Słusznie - przytaknął młodzian - 'Szanowny personelu zoo. Z nieznanych mi bliżej powodów, co noc w naszym miejskim zoo...'
- '...słychać odgłosy muzyki...' - ciągnęła Kornelia.
Przy drugim stanowisku...
Kowalskiemu udało się włączyć komputer i o dziwo - był tylko uśpiony.
- Że też tej kobiecie nie szkoda kasy na prąd, a na jedzenie to nie ma?! - powiedział zbulwersowany Skipper.
Rico przytaknął ruchem głowy.
- Tak. - rzekł.
- Dobra, teraz trzeba zrobić pocztę... - powiedział naukowiec i zaczął przyciskać klawisze.
Po kilku chwilach oraz po kilku "UWAGACH!" internetowych, iż nazwa jest zajęta. Udało się!
Za to od strony okna dało się usłyszeć niekontrolowany wybuch śmiechu. Wszyscy Rico, Skipper i Kowalski spojrzeli w stronę szeregowych. Aż ich dzioby przybrały kształt uśmiechu. Rico też się zaczął śmiać - chociaż nie wiedział z czego. Ostatnimi czasy mu się to zdarzało. Po kilku sekundach śmiechu Kolik zorientowała się, że ktoś się do nich dołączył. Spojrzała w stronę pingwinów i zamilkła. Otworzyła szeroko oczy i lekko uderzyła Teodora skrzydłem. On spojrzał w stronę biurka i też zamilkł. Ich miny przybrały przepraszający wyraz.
- Można wiedzieć z czego się tak śmialiście? - zapytał lider.
Kornelia i Teodor spojrzeli na siebie.
- z ni-niczego... - odparł Szerciu, cicho chichocząc.
Skipper spojrzał na nich w stylu "taa, na pewno..." i dodał.
- Skończyliście?
- Jeszcze chwilka... - odpowiedziała pingwinka.
Korzystając z okazji, Kowalski sprawdził dla Rico wyniki ostatniego meczu. Po chwili przyszli najmłodsi z oddziału i Kornelia oznajmiła.
- Już mamy! Kto przepisuje?
- Jakie: kto przepisuje? - zapytał głos, którego właściciel nie za bardzo radził sobie z angielską wymową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz