Kowalski właśnie kończył montować zawartość paczki przy telewizorze.
-
Jeszcze tylko połączyć ten kabel z... - z telewizora poleciały iskry i
obłok dymu. Odkaszlnął. - No tak... nie ta wtyczka... Już!
Coś
buczało i nagle pojawił się obraz. Białe tło i czarne litery oznajmujące
sygnał oczekiwania. Na ekranie pojawił się pingwin. Wyglądał na wysoko
ustawionego, a jednocześnie dbającego o swą urodę. Szeregowy przez
chwile przyglądał się osobnikowi i zawołał.
- To generał Cen 4996!
-
Wspaniała spostrzegawczość młodzieńcze! - zawołał głębokim głosem. -
Oddział Bez Nazwy jak mniemam... Szef Skipper - zwrócił się do prawie
najniższego pingwina. - Widzę, że powiększyłeś swoją małą armię - na
jego dziobie pojawił się cień uśmiechu. - Kim jest ta dama?
Skipper
nie lubił generała Cena głównie przez to, że razem się szkolili i Cen
wygrał tylko dlatego, że był wyższy. To go dołowało. Jednakże za nic by
nie zmienił swojego stanowiska. Za nic, nie po tym co przeszedł ze swymi
podwładnymi. Byli dla niego jak rodzina... Jedyna rodzina...
- To jest Kornelia Ane... O. - odparł lider. - I owszem jest nowa.
Kolik
stała, nie bardzo sobie zdając sprawę z tego co się dzieje. Podeszła i
stanęła więc miedzy Danielem, a Kowalskim i starała się przysłuchiwać
rozmowie, ale marnie jej to wychodziło, bo się wciąż rozglądała. Nie,
patrzyła w jedno miejsce... a może raczej to nie było miejsce...
- Nowa, ale bardzo zdolna - dodał Szeregowy. - Choć teraz tego nie widać...
Generał Cen wyglądał na zmieszanego.
-
A no tak, zapomniałem wam powiedzieć... Jeśli ona ma teraz coś na
kształt amnezji, to przez tą paczkę... - Kowalski uderzył się skrzydłem w
twarz. - Chcieliśmy mieć pewność, że żaden wróg jej normalnie nie
przechwyci, a jak tak to... - nie dokończył, bo przerwał mu Skipper.
-
I ty zostałeś generałem?! - krzyknął. - Przecież, takie coś to się od
razu mówi! Przywódca powinien mieć idealną pamięć, a jak nie to mieć
kalendarz! - znikąd wyjął mały notes i wskazał go skrzydłem. - Na
przykład o taki.
Pingwin w TV poczuł się speszony i dodał.
- Tak... To przechodzi po, od sześciu do dwunastu godzin...
Skipper
nic już nie mówił. Rico oglądał tą cała scenę w naturalny dla siebie
sposób. Szeregowy postanowił się już nie odzywać. Kornelia, na chwilę
spojrzała na kłócących się z obojętnym wyrazem twarzy i dalej patrzyła w
to samo miejsce. Kowalski chcąc, aby generał go zobaczył lepiej i
odsunąć się od przyklejonej od jakiegoś czasu pingwinki, odkaszlnął i
powiedział jak najbardziej zniżając głos.
- Tak, a poco generał chciał się z nami skontaktować?
- Dobrze, Za nie cały miesiąc przyjedzie do was jedna z naszych ludzi z ABFS - odpowiedział.
- ABFS? - wybełkotał Rico.
-
Agencja bez fajnego skrótu - westchnął obraz. - Zawsze się o to
pytają... Dobrze więc. To tyle. Agentka przyjedzie nieoficjalnie -
dodał. - Do zobaczenia.
Rozłączył się.
- Jakby brakowało nam jeszcze jakiegoś agenta... - powiedział Skipper.
- Szefieee? - zapytała Kolik podchodząc do lidera.
- Tak?
- Mogę wyjść na zewnątrz? - zapytała jak małe dziecko. Ale ona w tym stanie uważała, że tak trzeba.
- Tak - powiedział i wskazał skrzydłem drzwi. - Kowalski?
Naukowiec spojrzał w jego stronę i zrozumiał, że ma iść za tą pozbawioną pamięci dziewczyną. Zły, poczłapał w stronę wyjścia.
Kornelia szła spokojnie, bardzo wolnym spacerkiem. Pingwin od razu ją dogonił, chociaż teoretycznie szedł wolniej.
- O! Witaj - przywitała się pingwinka.
- Przecież się przed chwilą widzieliśmy... - powiedział naukowiec. - Dlaczego zwolniłaś?
Pingwinka
wzruszyła ramionami i spojrzała na niego. Naukowiec szedł dalej przed
siebie, a ona ciągle się patrzyła. Kowalski tylko przewrócił oczami.
Doszli do Marlenki, a właściwie przechodzili obok jej wybiegu. Wydra
zauważyła ich i zawołała.
- Cześć Kolik i Kowalski! Co robicie?
Pingwinka, przelotnie spojrzała na wydrę.
- Ma chwilową amnezję - wytłumaczył.
- Spoko - odparła Marlena. - To niech da mi znać jak już będzie po wszystkim.
I zniknęła. Za murem. Kilka kroków dalej, Kolik zatrzymała się i usiadła.
- Wiesz mam wrażenie, że wszystko robię źle... - powiedziała za smutkiem.
- No nie pamiętasz tego i owego, ale nie jest tak źle - odparł.
- Czy ja kogoś zostawiłam? - zapytała niespodziewanie.
Kowalski przez chwilę stał w bezruchu, zastanawiając się co odpowiedzieć.
-
Nie... a przynajmniej w pewnym sensie... - pingwinka spojrzała na niego
pytająco. - Nie długo sobie przypomnisz - powiedział i wyciągnął do
niej skrzydło. - Chodź, wracajmy.
Skorzystała z pomocy. Wstała i poszli w stronę 'domu'.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz