czwartek, 12 marca 2015

22. Powrót do normalności

- I jak tam? - zapytał Skipper gdy dwa pingwiny pojawiły się w bazie.
- Mam takie przeczucie, że... - zaczął wolno Kowalski.
- Że co? - przerwał lider.
- ...że sobie niedługo przypomni... - odparł naukowiec i poszedł napić się lemoniady, którą niedawno przygotował Szeregowy.
- O woda z cytryną! - zawołała Kornelia widząc napój.
Teodor nalał jej do szklanki lemoniadę.
- Właściwie jest to bardziej sama woda, bo Julian nie chciał dać więcej niż dwie cytryny - wyjaśnił fan słodko-rożców.
- Łee... ale słodkie... - powiedziała pingwinka po dwóch łykach. - Ile dam jest tego C12H24O12? - zapytała.
Kowalski patrzył się na nią zdziwionym wzrokiem, a Szeregowy jak zwykle nic nie rozumiał.
- Co? - zapytał po chwili pingwinek.
- Nasz niedoedukowany Szeregowy - zaczął jak zwykle naukowiec. - To cukier.
- Aaaa... - zrozumiał Teodor. - No e... Tam są trzy łyżki.. lub cztery... - dodał spoglądając w stronę Rico.
- Nawet jedna to będzie za dużo... - dodała Kolik. - Gdzie jest ten Julian? - zapytała. - Trzeba go poprosić o więcej cytryn.
- Może już nie - odparł Teodor. - I tak się już kończy.
- No dobra, ale następnym razem musi być minimum cztery owoce - powiedziała pingwinka.
- Dobra, wy to załatwicie - powiedział Skipper do Kornelii.
- Ok - odparła wzruszając ramionami.
Kowalski wszedł do swojego laboratorium, zostawiając cała resztę swoich towarzyszy. Szeregowy włączył telewizor i od razu pojawiły się tęcze, motylki, serduszka, cukierki i kucyki. Rico niepostrzeżenie gdzieś wyszedł. Skipper spróbował czytać gazetę, a Kolik poszła do swojego pokoju. Po jakimś czasie. Po bajce Teodora...
- Szeregowy przestańcie wydawać te dźwięki - powiedział Skipper.
- Kiedy, szefie, ja nic nie robię - bronił się młody.
- To jak nie wy, to kto? - pytał szef niezbyt przekonany.
- To chyba stamtąd - odparł Teodor wskazując skrzydłem w stronę tunelu.
Oboje spojrzeli w stronę rzeczonego tunelu. Było tam ciemno, nie licząc małych diod zamontowanych przez Kowalskiego. Kilka metrów dalej ktoś stał.
- Szeregowy, czy wy też to widzicie? - zapytał lider.
- Tak... To chyba jest Kolik -odparł pingwinek.
Skipper spojrzał na niego niedowierzająco. Szeregowy podszedł do drzwi od pokoju Kornelii i zapukał.
- Kolik, jesteś tam? - zapytał.
Odpowiedziała mu tylko cisza. Otworzył drzwi. Pusto. Teodor spojrzał na szefa.
- A nie mówiłem?
- Ehh... dobra... - poddał się Skipper. - Ale poco ona tam poszła?
- Nie wiem, ale jest tu bardzo ciemno... - odparł Szeregowy. - Bardzo...
W związku z tym, że Kolik nic nie pamiętała, komandosi poszli jej szukać. Szeregowy był bardzo przerażony tym korytarzem. Ciemności nie było tylko w miejscach, gdzie znajdywały się diody, które mrugały. Jasno, Ciemno. Jasno, ciemno. To jeszcze bardziej przerażało młodego komandosa. Skipper szedł, nie zważając na niedogodność w oświetleniu. Chociaż jakby teraz zgasły, nie byłoby widać nic. Teodor nagle się zatrzymał. Krzyknął i schował się za przełożonego. Ten już miał go upomnieć, ale w mroku ujrzał odblask światła. Potem zarys czyjejś sylwetki. Po chwili zobaczyli Kornelię. Szeregowy o mało nie zemdlał.
- Nie warto iść w tamtą stronę... - zaczęła sennie pingwinka. - Nic tam nie ma...
Skipper spojrzał porozumiewawczo na Szercia. Wszyscy zwrócili się w stronę, z której przyszli. Nagle Kornelia stanęła.
- Co ja tu robię? - zapytała.
- Poszłaś na spacer - odparł wesoło Teodor.
- Miałaś mały problem z pamięcią - wyjaśnił Skipper.
Kornelia zaśmiała się nerwowo.
- Szef niech nie żartuje - powiedziała. - Ja się naprawdę pytam.
- To prawda - zawołał fan słodko-rożców.
- Aa... co konkretnie? - zapytała Kornelia.
- Ja się tam nie znam... - odparł szef.
- Kowalski wie - dodał Szeregowy.
Kolik wzięła głęboki wdech. Poszli dalej... w stronę normalności...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz